literature

You would never want to know the truth part.2

Deviation Actions

MyWordsItsMe's avatar
By
Published:
206 Views

Literature Text

Zmroziło mnie. Wszystko nagle zaczęło nabierać realnych kształtów. W głowię ułożyła mi się pewna myśl.
-Iza cię przejrzała - rzekłem odsuwając się od Sebastiana. Moje nozdrza zaatakował jego słodki zapach. - Ona coś podejrzewała...
-Iza? Wiedziała doskonale o wszystkim. Można powiedzieć, że znamy się z pracy. Iza jest anielicą...jakby to nie brzmiało, tak właśnie jest. Zajmuję się tępieniem wszelkiego plugastwa na naszym cudownym świecie.
-Co ty pieprzysz?! - zakręciło mi się w głowę, na szczęście zdołałem przytrzymać się uchwytu piekarnika. - Wampiry, anioły?! Dlaczego to wszystko spotkało właśnie mnie?
-Czysty zbieg okoliczności. - odparł krótko Grudzki, nalewając do szklanki wody i podając ją mi. - Należę do Oczyszczonych czyli do wampirów które przysięgły zaprzestania mordów za cenę swojego wiecznego życia. Obecnie, wraz z braćmi współpracujemy z Zesłanymi. Mamy za zadanie powstrzymać wampiry które za nic mają sobie wasze żywota. Tak też było w twoim przypadku.
Wampir dorwał cię, zakatował, a następnie próbował przemienić na szczęście zdołałem powstrzymać przemianę nim ta nastąpiła.
Odruchowo pomacałem szyję, w miejscu w, które ukąsił mnie agresor.
-A ten drugi? - spytałem tępo, wbijając oszołomione spojrzenie w lodówkę.
-Został unicestwiony.
-Jak?
-Oczywiście, że ci powiem, jak się mnie pozbyć - zaśmiał się Sebastian.
W ustach zmełłem przekleństwo.
-Ale co wspólnego z tym wszystkim miał mój ojciec?
-Zabiłem wodza klanu. To dzikie bestie, nie panujące nad swoimi instynktami, są jednak niezwykle inteligentni. Winą za śmierć wodza obwiniali ciebie i postanowili cię ukarać. Policja twierdzi, że twój ojciec zasłabł jednak zawał się wziął się z powietrze.
-A więc...to przez ciebie! To twoja wina!
Rzuciłem się na niego, bez zastanowienia tłukąc go w twarz. Grudzki nawet się nie skrzywił natomiast ja poczułem jak skóra na knykciach mi pęka. Syknąłem rozzłoszczony i obrzuciłem go spojrzeniem pełnym nienawiści.
-Wampir...jak to możliwe, że istniejecie? Dlaczego nikt nie wie o waszym istnieniu? Dlaczego łazisz w pełnym świetle, dlaczego...
Miałem spytać, dlaczego nie piję krwi, ale tego nie mogłem być pewien.
-Jesteśmy drapieżnikami, najdoskonalszymi jakie kroczyły po ziemi. Świat nie jest taki oczywisty jak się wam, ludziom wydaję. Gdy zapada zmrok. na ulicach miasta wychodzą bestię, pragnące krwi. Tak było bynajmniej do czasu gdy Anioły - rasa tak zwanych Wyższych - postanowiła dać kres naszym poczynaniom. Niewielu z nas przetrwało czystkę. Jedni ukryli się przed ich gniewem i pragnieniem unicestwienia zła inni opowiedzieli się po ich stronię.
-Co mi do tego? - ryknąłem, nie potrafiąc uspokoić myśli. Jezu, co się dzieje wokół mnie?!
-Anioły mają wyjątkowo przewrotną naturę - rzekł, ukazując zestaw białych lecz zupełnie normalnych zębów. - I tyle w nich z człowieka, że aż ciężko rozróżnić wasze rasy. Potrafią być miłosierne i dobre, a zaraz potem z goryczą i zawiścią zabijają bez wahania. Uznali, że od chwili gdy cię uratowałem jestem odpowiedzialny za twoje życie. Jestem zmuszony cię ochraniać inaczej z naszej umowy nici. Muszę ci powiedzieć, że anielscy są mistrzami we wprowadzaniu podobnych aneksików.
-C zyli jesteś na mnie skazany...ale nie musisz!
-Uwierz, że muszę!
Zapadłą niezręczna cisza. Przyjrzałem się mu lepiej, jego idealnej sylwetce greckiego boga z czupryną kruczych włosów. W przystojniej, pociągającej twarzy miał coś z drapieżnika, cała postać emanował gotowością do ataku.
-I co teraz? - pytanie padło z jego ust. Znów stałem się ospały, jego głos jątrzył mi mózg, nogi drżały pode mną. Jaki on...
-Jak ty to robisz? - zirytowałem się odwracając od niego wzrok. Zmęczenie gdzieś zniknęło. Podszedłem szybko do umywalki i umyłem twarz zimną wodą.
-Co takiego?
Spojrzałem na niego nie skupiając zbytnio wzroku na jednym punkcie.
-Sprawiasz, że drżą mi nogi gdy cię widzę, słabnę...
-Nie wiedziałem, że tak na ciebie działam - zaśmiał się Grudzki.
-To nie jest zabawne! - warknąłem, znów sięgając po nóż.
-Spokojnie, już okej. To taka moja wada rodowa. Przyciągamy wszystkich niezależnie od płci. Wśród moich pobratymców rozpowszechniony jest biseksualizm, jednak sorry Natii ale ja wolę wampirzyce...
Ostrze noża zabłysło w powietrzu i pomknęło w stronę Sebastiana. Grudzki zachichotał jedyne, po czym chwycił nóż w dłoń nie robiąc sobie przy tym krzywdy.
-I co dalej? Ty, nie chcesz mieć ze mną do czynienia, i vice versa. Jakiś mutant, monstrum czy piorun wie co zabiło mojego ojca, Iza jest wysłannikiem boga...
-Tak dla ścisłości. Wyżsi to wcale nie wysłannicy boga. To mieszkańcy równoległej strefy zupełnie jak demony z tym, że anielscy są z natury dobrzy. Duchy które od wieków stanowiły wizualizacje wyobrażeń niebiańskich wysłanników.
-Tego jest za dużo! ZA DUŻO! Mój mózg za moment eksploduje! Tkwię w jakimś cholernym śnie, gdy się obudzę wszystko będzie, jak dawniej...
Krążyłem po kuchni, nie potrafiąc usiedzieć w miejscu.
-Chłopaku, możesz myśleć co chcesz ale uwierz, że zdążyłem cię polubić. Życie ci się poplątało, jak niegdyś mnie. Nie ma już dla ciebie tutaj życia. Będziesz śledzony, pożądany po zapach twojej krwi już jest znany w stadzie.
-Powiedz mi, jak po tym wszystkim mam ci zaufać? Jako człowiek byłeś do niczego....
-Może jako wampir poradzę sobie lepiej. Nie masz wyboru. Jeśli zostaniesz tu choć dzień, bez opieki nie masz szans przetrwać. Ja nad głodem dużo dłużej.
-Mówiłeś, że nie polujesz na ludzi, nie wolno ci!
-Nigdy nic nie wiadomo...
Dreszcz przebiegł mi po plecach.
-Rezygnuję. W sumie to co mi za różnica czy ktoś skręci mi kark czy też nauczyciel chemii wyssie ze mnie krew. Powiedziałeś już wszystko? No to mnie teraz wypuść.
Grudzki wyglądał na zdenerwowanego. Nie spodziewał się mojej odpowiedzi, ja sam w sumie też jej nie spodziewałem. Wzburzony mężczyzna podszedł bez słowa do drzwi, pogrzebał przez moment w zamku i otworzył je przede mną.
-Wiesz w co się pakujesz? -spytał, a jego głos aż wrzał od gniewu.
-Nie mam zielonego pojęcia, ale wszystko jest lepsze od spędzenia ostatnich chwil z istotą, która uratowała życie mi, kosztem życia mojego ojca. Niezależnie od tego, jak bardzo seksowny jest ów wybawiciel. Do zobaczenia!
W sumie, bardziej skłamać już nie mogłem.
Uhuhuhuhu ale ze mnie szalony pisarz. Fragment za fragmentem. Tak serio to się przyznam, że nie potrafię pisać gdy mam za dużo do napisania. Motam, myle, oł maj.....
© 2012 - 2024 MyWordsItsMe
Comments4
Join the community to add your comment. Already a deviant? Log In
TheMarchef's avatar
(...)jednak sorry Natii ale ja wolę wampirzyce... (...) - nie pasuje mi ten tekst, jakiś za luzacki xD A tak poza tym cieszę się, że w końcu wiadomo co się stało na początku <3